piątek, 22 grudnia 2017

Pasaż Wiecha: Gazeta Wyborcza, 05 lipca 2011r, autor: Michał Wojtczuk

Pasaż Wiecha jest martwy. Już lepiej urządzić tam targ warzywny - proponują urbaniści. Inwestycja, która miała odmienić tę część Śródmieścia, rozczarowuje nawet jej projektantów.
Mija pięć lat od rozpoczęcia przebudowy pasażu. Niewiele inwestycji w Warszawie budziło tyle nadziei. Wszyscy mieli dość zapyziałego, klejącego się od brudu pasażu. Od spacerów tędy odstraszali narkomani i żebracy nieustannie koczujący na ławkach. Nie wiadomo było, co jest bardziej zaniedbane - posadzka z połamanych płyt chodnikowych czy przetrzebiona zieleń wśród resztek drewnianych pergoli.

Pewnie dlatego tylu zwolenników (wśród nich, uderzam się w piersi, był autor tego artykułu) zdobyła radykalna koncepcja: "nie myć, robić nowe!". Przedstawił ją właściciel Domów Centrum, firma DTC Real Estate (obecnie CDI). Na jego zlecenie projekt przebudowy pasażu opracowała firma MAAS. Zamiast meandrów pomiędzy pergolami - szeroki równy trakt. Zamiast klawiatury pofalowanych płyt - gładka posadzka z jasnych kamiennych [granitowych] tafli. Zamiast ciemnych zakamarków - rzęsiste oświetlenie. Zamiast podejrzanych indywiduów okupujących ławki - wesoły tłum imprezowiczów.

Maszyny budowlane pojawiły się tu na początku lipca 2006 r. Jednak z planów nic nie wyszło. Dziś po pustym pasażu hula wiatr. Trudno znaleźć kogoś, kto nie byłby nim rozczarowany.

Nie ma po co chodzić

- Wyobrażałem sobie, że pasaż będzie bardziej żywy, atrakcyjny. Że będzie tu przyjemnie przyjść, popatrzeć - żałuje Jerzy Skrzypczak, architekt, projektant m.in. wieżowca Marriott.

- Jest szaro-buro-granitowo-betonowo. Nie ma po co tędy chodzić - ocenia Marcin Rzońca, miejski radny SLD, były wiceburmistrz Śródmieścia.

Faktycznie - po co chodzić pasażem? Straszy tu pseudosztuka nowoczesna - odlane z brązu krzesło na kamiennym postumencie. W posadzce zatopiono gwiazdy upamiętniające aktorów w żaden sposób niezwiązanych z Warszawą. Imprez nie organizuje tu ani miasto, ani właściciel Domów Centrum. Nie zapuszczają się tu nawet rozdający ulotki. Wiedzą, że nie ma po co.

- Nie mogą działać obok siebie dwie ulice handlowe. Jedna musi wygrać, jedna musi przegrać - tłumaczy architekt Andrzej Chołdzyński. - Pasaż Wiecha nie działa nie dlatego, że wymyślili go źli architekci, tylko dlatego, że projektowano go jako wielkomiejski bulwar. Musiał przegrać z Marszałkowską. Jest z niej widok na plac Defilad, jest głęboki na pięć metrów podcień dający osłonę przed deszczem czy słońcem, jest pierzeja drzew, witryny sklepów. Ta ulica ma mnóstwo atrakcji. A pasaż? Cóż.

Lepszy choćby bazar

Czy pasaż Wiecha można uratować bez nowego remontu? Może trochę życia tchnęłaby w niego szalona szklana piramida ze sklepami na parterze, którą na miejscu kina Relax zaprojektował Jakub Wacławek.

- W rewitalizację tego rejonu powinno się włączyć miasto. Bo teraz jest tak, jakbyśmy my pomalowali pół pokoju, a współlokator nie pomalował swojej połowy - mówi Henryk Łaguna z pracowni MAAS. Jego zdaniem zrealizowana przez ratusz przebudowa placów przy kinie Atlantic czy przy Chmielnej to za mało. Narzeka, że miasto nie buduje parkingu podziemnego przy ul. Sienkiewicza ani placu na przecięciu pasażu i Złotej, że nie przebudowano placu obok Rotundy.

- Trzeba zacząć od wymyślenia dla pasażu programu. Może powinien być miejscem spotkań, jak przed jego przebudową? Tam były ławki, zieleń, wyszydzane pergole dawały przytulność. To było miejsce rekreacji - przypomina Chołdzyński.

- Może ustawić gustowne kioski z kawą i herbatą otoczone stolikami? Albo urządzić tam dzienne targowisko warzywne czy kwiatowe? - szarżuje Hubert Trammer, krytyk architektury.

Marcin Rzońca: - Na pasażu Wiecha brakuje strażników miejskich. Może wtedy skwerek przy Zodiaku i na przedłużeniu Chmielnej nie byłby okupowany przez element? I pasaż, i już zdewastowany po remoncie plac Grzybowski to kolejna lekcja, że nie wystarczy coś zbudować - trzeba jeszcze o to dbać.



[skopiowano bez ubiegania się o zgodę autora]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz