Postanowiłam wynająć go i wyremontować, nie zważając na niewyjściowe podwórko kamienicy, na niezbyt zachęcający zapach lokalu oraz okolicy.
Mimo ww wad, podwórko tej kamienicy jest wyjątkowe - otwarte, słoneczne, zielone z wielką brzozą oraz uroczą, choć zaniedbaną kapliczką.
No i ci niedzisiejsi właściciele!
widok z okna lokalu nr 18
Na lokal składał się pokój, z delikatnie wydzieloną strefą wejścia, oraz mały wc.
Pokój reklamowany był jako gotowy do użytku, wyremontowany, " gładzie na ścianach". Podłogę pokrywały panel laminowane - dąb złocisty.
W najgorszym stanie był wc - dość prymitywny, na podłodze brzydkie płytki w kolorze różowym, pokryte (czemu??) matą aluminiową..
tak, tak, wiem, tu było widać źródło zapachu stęchlizny..
Założenia projektowe:
- wyrzucić wszystko
- docieplić podłogi i ściany
- skuć tynk, aby pokazać cegłę
- ściany białe oraz - komin i -programowo pozostający- łuczek: ciemno szary
- instalacja w całości nowa, natynkowa
- cegła w 3 miejscach - biuro, kącik kuchenny, wc
- wymiana drzwi do wc
- ucywilizowanie drzwi wejściowych do lokalu
- wc - proste małe sprzęty, podłoga czarna, na wysoki połysk, ściany cegła i beton
- proste meble, drzwi do wc - sosna, ikea
Rozpatrywane były 2 warianty ustawienia i lokalizacji ściany z cegły.
Po negocjacjach i załatwieniu formalności z przemiłym właścicielem, rozpoczął się remont.
Początek dość pechowy..i już tak zostało.
Po zdemontowaniu pierwszych paneli..
...okazało się, że mamy problem w postaci wilgoci pod podłogą....
...i grzyba.....
.... na szczęście tylko w okolicy komina. Reszta pokoju - sucha i czysta.
Ale ten fragment wyglądał koszmarnie i zniechęcająco.
Ale w końcu nie na darmo jest się budowlańcem. Co mi tam jakiś grzyb. ;)
Grzyba przepędzono.
Początek prac remontowych to przede wszystkim demontaż starych mebli, ścianki oraz zbijanie tynku...
...które pokazało kolejne niespodzianki, w postaci dość paskudnej ściany kominowej, z ruchomą cegłą oraz wielokrotnymi przemurowaniami.
Przy okazji przeczyściliśmy komin od góry do dołu..
Po doczyszczeniu i zamurowaniu otworów, ściana okazała się być całkiem ładna. Zarówno ta "główna", w części biurowej
jak i ta w kuchni
i wc
W międzyczasie dociepliliśmy podłogę gruuuuba warstwą wylewki ciepłochronnej z perlitem, a ściany wc - tynkiem ciepłochronnym także z perlitem.
Beton okazał się być bardzo ciekawy i cieplutki - podjęłam decyzję, ze to on własnie, a nie jakieś specjalistyczne masy betonowe wnętrzarskie, "zrobią wnętrze"
Okazało się przy okazji, ze jest paląca potrzeba zastosowania takiego samego tynku na ścianie prawiezewnętrznej 25cm - za nią nic, tylko nieogrzewany garaż..
Zamontowano nowy kibelek i gres na podłodze wc.
Kibelek tzw warszawski, aby nie było kłopotu z pionem.
Zamontowano też drzwi do wc - moje wymarzone w cenie 150zł, sosnowe, surowe, do malowania.
oraz klamkę na miarę starej kamienicy :)
W międzyczasie osobiście wzięłam się za malowanie głównej ściany ceglanej na biało. Przy okazji ochlapałam paletę drewnianą, która miała zostać zamontowana na zewnątrz, pod oknem
Nadszedł długo oczekiwany moment układania podłogi drewnianej - deski dębowe naturalne w kolorze lekko przyciemnianym (polskie, 30zł/m2 brutto).
Klej za to kosztował - ochcho, albo jeszcze drożej.
Tymczasem rozpoczęły sie roboty montażowe
Niestety w międzyczasie okazało się, że ścianę nr 2 trzeba docieplić dodatkowo - tym razem szalówką z tarcicy surowej, sosnowej, pomalowanej później na biało zwykłą farbą ścienną.
Roboty montażowe trwają dalej, w tym w końcu dotarł elektryk i, po wykonaniu instalacji natynkowej, zainstalował wymarzony kinkiet kryształowy za 70zł z leroya... (ech, ja bohaterka domu)
i stała się jasność :)
a także wymyślony przez ART-TU (czyli mnie) system oświetleniowy listwowy, którego koszt nie przekroczył 200zł... (2 sztuki)
opatentować??
Zamontowaliśmy "szafki kuchenne" o wartości nie przekraczającej 180zł..
oraz zasłonkę za kilka groszy z ikei
na -znów- wymyślonym przez ART-TU karniszu za około 15zł....
Zabezpieczenie cegły nad zlewem - kolejny patent ART-TU
W końcu zainstalowaliśmy też docelowy grzejnik - elektryczny, niestety..
A pan Maciek obił drzwi jeansem :)
Lampka pod przydźwiganą ze Szwecji półką dębową (dzięki Heńcia!)
rzeczony karnisz
malowania ciąg dalszy
No i montaż ślicznych, designerskich szafek wykonanych z materiałów recycklingowych - półki z pierwotnej zabudowy pokoju
no i nadszedł koniec remontu, szczęśliwie, już po 5 miesiącach
W każdym z lokali, które remontowałam dotąd, jednym z pierwszych przedmiotów był zegar.
Tu, sprzed 28 lat, idealnie pasujący do wystroju na miarę XXIw.
No i Leonardo, bo jak bez niego w pracowni architektury..
i bez mędrca
a także kubeczków do pysznej kawy
i latarni morskiej (made in sweden)
cukiernicy przeszmuglowanej z - jw.
nadszedł moment montażu mebli
i naklejenia szyldu na drzwiach wejściowych
...........................................................................................i moment opuszczenia lokalu....
tak tak, wszytko tutaj hand made..
uchwyty do szafki z leroya (za 70zł) - ze Szwecji, no bo skąd by..
klamka do drzwi także (rany, ile to ważyło...)
mój patent na ukrycie licznika prądu
aby ktoś nie zabłądził
wymarzone, dębowe deski
szwedzki karmnik dla ptaszków, których tam sporo
nawet przyuważyłam gila!
rzeczony patent na przestrzeń miedzy szafkami - stare nieużywane szkło na wymyślnych mocowaniach (drewno + krążki aluminiowe o wartości rzędu 8zł)
no to BYE Wilcza....
ech..
--
większość zdjęć - komórką samsung note2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz